Podział majątku po rozwodzie to nie tylko matematyka – to również emocje, strategie i błędy, które mogą słono kosztować. W tym artykule pokazujemy, jak w praktyce wyglądają najczęstsze pomyłki stron w sprawach o podział majątku oraz jakie wnioski można z nich wyciągnąć. Oto historie i sytuacje, z jakimi adwokaci spotykają się na sali sądowej.
„Nie mam dokumentów, ale sąd się domyśli”
Wielu klientów zakłada, że sąd „wie”, co wchodzi w skład majątku. To błąd. Bez przedstawienia rachunków, aktów notarialnych, historii rachunków bankowych czy faktur – sąd nie ma podstaw do ustaleń.
Przykład z sali sądowej: klientka twierdziła, że mąż kupił samochód za gotówkę z ich wspólnych pieniędzy. Nie miała jednak umowy kupna, a auto było zarejestrowane tylko na niego. Sąd odmówił uwzględnienia pojazdu w majątku wspólnym.
„Wszystko jest moje, bo na mnie kupione”
To klasyczny błąd wynikający z niezrozumienia zasad wspólności majątkowej. Jeśli zakup miał miejsce w trakcie trwania małżeństwa – nawet jeśli faktura jest na jedno z małżonków – przedmiot zazwyczaj należy do majątku wspólnego.
Przykład: mężczyzna odmówił podziału oszczędności, twierdząc, że były gromadzone wyłącznie na jego koncie. Sąd uznał, że mimo jednostronnej własności rachunku, środki powstały ze wspólnej pracy i należą do podziału.
„Nie chcę wyceny, wiem ile to warte”
Wiele stron unika kosztów opinii biegłego, twierdząc, że „każdy wie”, ile warta jest nieruchomość czy firma. Niestety – bez obiektywnej wyceny sąd często nie ma podstaw do rozstrzygnięcia.
Przykład: strony nie zgodziły się na powołanie biegłego do wyceny mieszkania. Każda podawała zupełnie inną wartość. Sąd ostatecznie oddalił wniosek i wskazał, że nie można podzielić majątku bez rzetelnych danych.
„Zgadzaliśmy się ustnie, po co to zapisywać?”
Ustalenia „na słowo” nie mają żadnej wartości, jeśli druga strona zmieni zdanie. W sądzie liczą się dowody – e-maile, wiadomości, dokumenty, nagrania (jeśli zgodne z prawem).
Przykład: małżonkowie zgodzili się, że żona zatrzyma samochód, a mąż – firmę. Gdy sprawa trafiła do sądu, mąż żądał również połowy wartości auta. Bez pisemnego porozumienia – sąd nie miał podstaw, by uznać ustalenia.
„Zabiorę, zanim rozwód się skończy”
Samowolne zabranie rzeczy z domu, wypłata pieniędzy z konta czy przepisanie nieruchomości – to nie tylko może utrudnić sprawę, ale też prowadzić do odpowiedzialności cywilnej.
Przykład: żona sprzedała samochód kupiony podczas małżeństwa tuż przed złożeniem wniosku o podział majątku. Mimo że auto już nie istniało, sąd przyznał mężowi połowę wartości pojazdu na dzień sprzedaży.
„Sam sobie poradzę” – bez adwokata
Podział majątku to sprawa, w której szczegóły mają ogromne znaczenie. Brak znajomości procedury, terminów, możliwości zabezpieczenia roszczeń czy sposobów dowodzenia może zaważyć na wyniku.
Przykład: mężczyzna samodzielnie wniósł wniosek o podział majątku, pomijając wartość firmy i kilka kont. Gdy sąd zakończył sprawę, nie mógł już dochodzić „zapomnianych” składników. Błąd kosztował go setki tysięcy złotych.
„Nie zależy mi na niczym – byle mieć spokój”
To emocjonalna decyzja, która w dłuższej perspektywie często budzi żal. Rezygnacja z majątku bez refleksji nad konsekwencjami może prowadzić do trudnej sytuacji finansowej.
Przykład: kobieta zrezygnowała z połowy mieszkania na rzecz byłego męża, bo „nie chciała walki”. Po kilku latach miała problem z uzyskaniem kredytu, bo nie posiadała żadnego majątku na zabezpieczenie.
Podsumowanie
Podział majątku po rozwodzie to nie miejsce na emocjonalne decyzje i liczenie na dobrą wolę drugiej strony. To postępowanie, które wymaga chłodnej analizy, dowodów i strategicznego podejścia. Historie z sądu pokazują, że warto przygotować się dobrze – najlepiej z pomocą doświadczonego adwokata.
tel. 32 307 01 77
[email protected]