Problem z kredytami frankowymi ciągnie się od wielu lat. Nieuczciwe postanowienia umowne, nagły i skokowy wzrost kursu waluty oraz brak jakiejkolwiek pomocy ze strony samych banków spowodowały, że konsumenci postanowili zawalczyć o swoje prawa. Jeszcze w 2015 r. gorąca była dyskusja o możliwości systemowego załatwienia tej kwestii, lecz ostatecznie nic w sprawie nie zostało zrobione. Klienci frankowi wręcz marzyli, aby kredytodawcy zaproponowali jakiekolwiek rozwiązanie. Niestety po stronie bankowej nie pojawiła się żadna sensowna propozycja. Zatem dlaczego banki chcą ugód z Frankowiczami właśnie teraz?
Masowa skala pozwów przeciwko bankom.
Wyrok TSUE z dnia 3 października 2019 r. w sprawie Dziubak (c-260/18) spowodował, że szanse konsumentów znacznie wzrosły. Wiele zawieszonych w sądach spraw zostało wznowionych i zaczęły zapadać wyroki uznające umowy kredytów frankowych za nieistniejące. Zmieniło się także orzecznictwo sądów wyższego rzędu, które zaczęły uchylać niekorzystne dla frankowiczów wyroki. Powyższe spowodowało, że w internecie zaczęły się masowo pojawiać publikacje oraz reklamy różnego rodzaju podmiotów świadczących usługę prawną w postaci procesu frankowego. Duża część z tych podmiotów nie ma charakteru profesjonalnego (nie są adwokatami lub radcami prawnymi), lecz ich działalność skutkowała masowością powództw kredytobiorców przeciwko bankom. Ocenia się, że aktualnie toczy się 100 000 spraw, w której konsumenci (i nie tylko) domagają się unieważnienia umowy.
Dlaczego banki chcą ugód z Frankowiczami? Przez teorię dwóch kondykcji.
Uchwała Sądu Najwyższego z dnia 16 lutego 2021 r. (III CZP 11/20) usankcjonowała, że kredytobiorca może domagać się procesie nie tylko unieważnienia umowy oraz nadpłaty ponad kapitał, ale całości spłat dokonanych na rzecz banku. Skutkiem tej uchwały była zmiana powództw poprzez ich rozszerzenie o znaczne kwoty pieniężne wynikające z wykonania umowy przez kredytobiorcę (raty kapitałowo-odsetkowe, prowizje, ubezpieczenia, opłaty). Dodatkowo od tych roszczeń przysługują odsetki ustawowe za opóźnienie. Nie trzeba szczególnie znać się na matematyce i ekonomii, aby dojść do wniosku, że stanowi to ogromne kwoty pieniężne. Stąd banki stały się bardziej skore do polubownego załatwiania spraw kredytów frankowych. Swoją drogą te propozycje trudno nazwać korzystnymi.
Wysokie stopy procentowe a fala propozycji ugód dla Frankowiczów – przypadek?
Warto wrócić do początku roku 2021 r. i spojrzeć na dwa wykresy: wysokość stóp procentowych, a co za tym idzie, wskaźnika WIBOR oraz inflacji. Dla ekonomistów oczywistym było, że wraz z rosnącą inflacją wzrosnąć muszą także stopy procentowe. Banki o tym również wiedziały i korzystając z rekordowo niskich wskaźników oprocentowania zaczęły proponować przewalutowanie kredytu i dalszą jego realizację wg WIBOR3M + marża banku. Na pierwszy rzut oka taka propozycja mogła okazać się korzystna – spadła rata i zadłużenie. Natomiast potem RPP zaczęła podnosić stopy i wielu przypadkach raty kredytów po przewalutowaniu stały się wyższe niż frankowych przed ugodą.
Obecnie przewalutowanie jest zupełnie nieopłacalne, o czym banki doskonale wiedzą. Stąd też zamiast marchewki, zaczęły stosować metodę kija tj. pojawiły się powództwa o tzw. wynagrodzenie za korzystanie z kapitału. Na szczęście sądy rozprawiają się z tym wymyślonym roszczeniem i oddalają pozwy banków w tym zakresie.
Biorąc pod uwagę powyższe odpowiedź na zadane pytanie brzmi następująco: banki proponują ugody, bo się boją. Znakomita większość spraw kończy się korzystnie dla kredytobiorców, co powoduje straty liczone w miliardach złotych. „Ofiarą” Frankowiczów stał się Getin Noble Bank S.A., a inne banki również zachwiały się w posadach wykazując ujemny wynik finansowy. Jeżeli tendencja się utrzyma, to kredytodawcy będą mieli duży problem, co nie cieszy na pewno akcjonariuszy, którzy oczekują na dywidendy. Stąd pojawią się kolejne propozycje ugód, które wydawać się będą korzystne, a ostatecznie będą skrajnie nieopłacalne.